niedziela, 26 maja 2013

"Imagine"

Jak zawsze kontrowersyjnie i jak zawsze inaczej. Bardzo przepraszam wszystkich czytelników, że moje osobiste gusta nie pokrywają się ze smakiem ogółu. Cóż, być może to kontynuacja wielkiej tradycji spod znaku "krytycy ganią, widzowie oglądają"? A może po prostu zwykłe zblazowanie.

"Imagine" pomimo posiadania polskiego reżysera, ma niewiele wspólnego z naszą narodową specyfiką. To film ciepły, jasny, oświetlony  przyjemnym południowym słońcem. Ładne to, kolorowe, ale też puste.

Całą pracę przy tym filmie, musi wykonać sam widz. Jak sugeruje tytuł, nasza wyobraźnia będzie szczególnie mocno eksploatowana w tym procesie. Twórcy filmu, próbują przybliżyć nam sposób postrzegania świata przez osoby niewidome. Kamera uparcie nie pokazuje nam najważniejszych elementów, zrównując nas tym samym z bohaterami filmu. Główną rolę odgrywa przestrzeń pozakadrowa, a najistotniejsze jest to, co nie dane nam jest zobaczyć.


Główny bohater filmu, grany subtelnie, ale niezwykle ujmująco przez Edwarda Hogga, jest nowym nauczycielem, który przyjeżdża do szkoły dla dzieci niewidomych, by uczyć ich kontrowersyjnej metody echolokacji. Pozwala ona na poruszanie się w przestrzeni bez laski, daje namiastkę niezależności. Wiąże się jednak z niebezpieczeństwami, na co wskazuje nam wzrastająca liczba siniaków i otarć na twarzy mężczyzny.


Dla mnie to film o walce o normalność, o prawo do samodzielności. Trudno jednak zaakceptować te zjawiska u osób niepełnosprawnych, stąd wizerunek młodego mężczyzny zakrawa o postać szarlatana czy wręcz oszusta.

"Imagine" to wydmuszka, której wnętrze musi uzupełnić sam widz. Mnie się nie udało, ale spróbujcie wy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz