sobota, 29 września 2012

Perełki z lamusa: "Wielki sen" / "The Big Sleep" (1946)

Legenda głosi, że nawet scenarzyści pogubili się w fabule filmu, a jedynym powodem dla którego "Wielki sen" był oglądany, była wielka namiętność i erotyczne napięcie pomiędzy Lauren Bacall a Humphrey'em Bogartem.

Być może.

"Wielki sen" warto jednak oglądnąć z wielu różnych powodów. Po pierwsze - to klasyk kina noir, oparty na książce Raymonda Chandlera. Po drugie - dla Bogarta. Niskie to, brzydkie, a pociągające i elektryzujące. To jeden z tych aktorskich fenomenów, który nadal zaskakuje i fascynuje. Po trzecie - dla dialogów.

Zaskakujące są wyroki cenzorów.


Vivian: Speaking of horses, I like to play them myself. But I like to see them workout a little first, see if they're front runners or comefrom behind, find out what their whole card is, what makes them run.
Marlowe: Find out mine?
Vivian: I think so.
Marlowe: Go ahead.
Vivian: I'd say you don't like to be rated. You like to get out in front, open up a little lead, take a little breather in the backstretch, and then come home free.
Marlowe: You don't like to be rated yourself.
Vivian: I haven't met anyone yet that can do it. Any suggestions?
Marlowe: Well, I can't tell till I've seen you over a distance of ground. You've got a touch of class, but I don't know how, how far you can go.
Vivian: A lot depends on who's in the saddle.

Vivian: You go too far, Marlowe.
Marlowe: Those are harsh words to throw at a man, especially when he's walking out of your bedroom.

Carmen Sternwood: You're cute. I like you.
Marlowe: Yeah, what you sees nothing, I got a Balinese dancing girl tattooed across my chest.


Dla dociekliwych: wyrażenie "put down for big sleep" to... zabić.

sobota, 15 września 2012

"W drodze" / "On the Road"

Film ten dokonał rozległego gwałtu na moim (skołatanym i bez tego) umyśle. Zobaczyłam rzeczy, które zaskoczyły nawet tak doświadczonego widza jak ja.
Przykład? (NO spoiler alert).
Jeśli chcecie zobaczyć Steve'a Buscemi w brutalnej scenie gejowskiej - ten film jest właśnie dla was!

"W drodze" to dłużące się, orgiastyczne i zaprawiane dziwnymi narkotykami widowisko, po którym pozostaje niepokój i przerażające pytanie: "Czy beatnicy na prawdę tacy właśnie byli?"

Po oglądnięciu "Skowytu" (z Jamesem Franco w roli głównej), czekałam na ten film z niecierpliwością. Nie przeraził mnie nawet fakt, że dwie główne role zostały powierzone Anglikom, a w głównej roli żeńskiej zobaczę wampirzą kochankę - Kirsten Stewart. Oczekiwałam ciekawej formy i jeszcze ciekawszej treści.

Jedyne co znalazłam to opary papierosowego dymu, pretensjonalność i nagie, kłębiące się ciała.

Nie. Pomimo najszczerszych chęci - nie.

niedziela, 9 września 2012

"Pamięć absolutna" / "Total Recall"

Filmy science-fiction z początków lat 90 miały toporne i kiczowate efekty specjalne. Jednak z biegiem lat, podobnie jak w przypadku piesków kiwających głową wożonych w Polonezach, zyskują one wartość kultową. Tak własnie było w przypadku oryginalnej "Pamięci absolutnej" z 1990 roku.

Twardy akcent Arnolda Schwarzeneggera, Sharon Stone w obcisłych getrach, obraz kosmosu rodem z gier na Atari i ogromna dawka poczucia humoru.

Niestety, twórcy nowej wersji filmu, zapomnieli o ostatnim elemencie, zastępując autoironicznego Arniego, obojętnym, bezbarwnym i nijakim Colinem Farellem.

Nie jestem wielką fanką remake'ów. "Pamięć absolutna" (2012) przypomniała mi dlaczego.

Nie.

piątek, 7 września 2012

"Merida waleczna" / "Brave"

Kolejna perełka z wytwórni Disney-Pixar, która sprawi radość nie tylko dzieciom, ale również feministkom.
 
Koniec z księżniczkami czekającymi z utęsknieniem na księcia na białym koniu. Królewska córka Merida bierze swój los we własne ręce i ze szkockim uporem sprzeciwia się wszelkim planom zamążpójścia. 

Film nieco gorszy od "Zaplątanych", ale nadal trzymający się na wysokim poziomie, który gwarantuje rozwój  intelektualny młodszym kinomanom (a nie cofanie się w rozwoju rodem z "Idiokracji"). 

Trudno mi wypowiedzieć się na temat polskiej wersji językowej, jednakże angielska, znakomicie oddaje chropowaty, rubaszny, ale i nie pozbawiony uroku, charakter bajkowych postaci. 

Jedyne czego brakuje, to większej ilości piosenek. Czy doczekamy się jeszcze kiedyś hitu na miarę "Kolorowego wiatru"? :)