Filmy science-fiction z początków lat 90 miały toporne i kiczowate efekty specjalne. Jednak z biegiem lat, podobnie jak w przypadku piesków kiwających głową wożonych w Polonezach, zyskują one wartość kultową. Tak własnie było w przypadku oryginalnej "Pamięci absolutnej" z 1990 roku.
Twardy akcent Arnolda Schwarzeneggera, Sharon Stone w obcisłych getrach, obraz kosmosu rodem z gier na Atari i ogromna dawka poczucia humoru.
Niestety, twórcy nowej wersji filmu, zapomnieli o ostatnim elemencie, zastępując autoironicznego Arniego, obojętnym, bezbarwnym i nijakim Colinem Farellem.
Nie jestem wielką fanką remake'ów. "Pamięć absolutna" (2012) przypomniała mi dlaczego.
Nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz