Dlatego też pozwolę sobie przejść do dnia następnego, znacznie bardziej produktywnego pod względem filmowym.
"The Iceman" (2012)
O Richardzie Kuklinskim opowiadano mi podczas wizyty w USA. Jednakże absurdalność historii spowodowała, że zamiast rzucić się w wir pełnego zapału researchu, skwitowałam tą informację uprzejmym acz bezmyślnym potakiwaniem.
Kuklinski uważany jest za zabójcę na zlecenie o rekordowej liczbie wykonanych zadań - podobnież ponad 100. Oto przykład naszego rodaka, który odniósł sukces za granicą, pomimo dokuczającej mu poważnej choroby psychicznej. Historia to zajmująca, a Michael Shannon w roli tytułowej po raz kolejny potwierdza swój geniusz. Kto wie, może wkrótce zostanie etatowym czarnym charakterem Hollywood?
Kilka filmowych smaczków: Chris Evans w długich włosach, Ross z "Przyjaciół" w roli gangstera oraz Weronika Rosati w wybitnej 10-sekundowej roli dziewczyny przy stole obiadowym.
Samemu filmowi zarzucam brak spójności, chaotyczność, zadziwiającą powierzchowność i brak wyraźnego celu. To moim zdaniem, mocna trójka.
Michael Shannon i Ray Liotta |
"Smashed" (2012)
Z wielu osobistych względów, próbuje w swoich mini-recenzjach pomijać filmy o uzależnieniach. Z tego właśnie powodu nigdy nie zamieściłam recenzji (poprawnego) filmu "Lot" ("The Flight"), jednego z tegorocznych kandydatów do Oscarów.
Jednakże "Smashed" dzięki swojej prostocie środków i niezwykłej sugestywności, przekonało mnie do chwilowego odstąpienia od mojej żelaznej reguły. To jak na razie jedyny film (obok "Telstar...") który otrzymał ode mnie ocenę 5 w ramach konkursu publiczności. Operując czarnym humorem pokazuje, że silna wola pozwala na odbicie się od dosłownego bruku, którego się sięgnęło i wyprowadzić swoje życie na prostą. Należy docenić ten film, bo choć tego typy historie zdarzają się niezwykle rzadko, nadzieję, choć jest matką głupich, zawsze warto trzymać przy sobie.
Dwie wspaniałe aktorki: Mary Elizabeth Winstead oraz Octavia Spencer |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz