poniedziałek, 18 marca 2013

Żydowski książe z Wołynia

Po dwóch miesiącach oczekiwania, w moje ręce dostała się wreszcie książka Samuela Blumenfelda "Człowiek, który chciał być księciem". Skąd wziął się mój upór i niespotykana w moim przypadku cierpliwość?


Cóż, trudno mi było zignorować człowieka, który był asystentem Murnaua przy "Nosferatu", pracował z Orsonem Wellesem, Sofią Loren, Anną Magnani, Audrey Hepburn, Chartonem Hestonem, Josephem Mankiewiczem, jeździł Rolls-Roysem po Madrycie i podawał się za polskiego księcia - Michała Waszyńskiego. Zwłaszcza, że w rzeczywistości nazywał się Mosze Waks, nigdy nie spotkał Murnaua, pochodził z ubogiej żydowskiej rodziny z Wołynia i nie miał nic wspólnego z polską arystokracją.

Uparty i uzdolniony, porzucił naukę Tory w chederze i rzucił się w wir (dopiero raczkującego) polskiego show-businessu. Udało mu się zostać czołowym polskim reżyserem dwudziestolecia międzywojennego, który miał na koncie takie (koszmarne) hity jak "Głos Pustyni"(1932), "Sto metrów miłości" (1932), "Co mój mąż robi w nocy?" (1934), "Antek policmajster" (1935) czy prawdziwe perełki - "Znachor" (1937), "Dybuk" (1937) i "Druga młodość" (1938).

"Dybuk" - klasyk kina jidisz, przez wielu uważany za najlepszy film M. Waszyńskiego
W trakcie wojny, Mosze dołączył do Armii Andersa i w polowych warunkach robił to, co potrafił najlepiej - kręcił filmy, czego dowodem są takie tytułu jak "Monte Cassino" (1944) czy "Wielka droga" (1946). Już Michał Waszyński pozostał we Włoszech i na własne oczy mógł obserwować narodziny włoskiego neorealizmu, spotykając Vittorio de Sikę.

Orientacja homoseksualna nie przeszkodziła mu w zawarciu małżeństwa z niezmiernie bogatą (i podstarzałą) hrabiną Marią Dolores Tarantini, która zmarła niemalże zaraz po ślubie. Uzyskane w ten sposób fundusze umożliwiły mu zostanie "dyrektorem artystycznym" na planie słynnego "Quo Vadis" (1951) i "Rzymskich wakacji" (1953) czy "Otella" (1952).



Jednakże najciekawszy okres życia Michała Waszyńskiego jest jeszcze przed nami. Pod koniec lat 50' spotkał Sama Bronstona (wł. Szmuel Bronstein, siostrzeniec Lwa Trockiego), producenta filmowego wraz z którym w latach '60 produkował największe i najdroższe filmy w ówczesnej historii kina - np. "Król Królów" (1960), "El Cid" (1961), "55 dni w Pekinie" (1962) czy "Upadek cesarstwa rzymskiego" (1963). Kostiumy i dekoracje - np. zrekonstruowane Forum Romanum czy Zakazane Miasto osiągały zawrotne ceny, co ułatwiało obu Panom wielomiliardowe kradzieże i defraudacje.



Michał Waszyński zmarł w restauracji, wpadając twarzą do talerza pełnego trufli, na dwa tygodnie przed ujawnieniem finansowych malwersacji Bronstons Production. I tym samym zajmuje, w mojej osobistej galerii osobliwości, miejsce zaraz obok Ryszarda Bolesławskiego. Kto będzie następny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz