A poniżej #5 filmów, które na LAFie, zwróciły moją szczególną uwagę:
"Coś za mną chodzi" / "It Follows" (2014)
Horror - niehorror, z ogromną ilością tropów i interpretacji. Opuszczone i zrujnowane Detroit, śmiertelne zagrożenie przenoszone drogą płciową, trudna do określenia dekada, pełna niespodzianek praca kamery i wszechobecne symbole upadającego kapitalizmu.
"Plemię" / "Plemya" (2014)
Formalny eksperyment (film w języku migowym) udał się i zniszczył nam psychikę. Brutalność życia na dzikiej Ukrainie zmusza do powrotu do plemienności.
"Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu" /
"En Duva satt på en gren och funderade på tillvaron" (2014)
Choć nadal nie znam sekretów szwedzkiej duszy, to autorskie kino Roya Anderssona przekonuje mnie o wyjątkowości naszych zamorskich sąsiadów. "Gołębia.." zaludniają pozbawione emocji kukły żyjące w szarym, pełnym smutnego humoru świecie, które ogląda się nieco monotonnie, lecz z nieukrywanym zainteresowaniem.
"Wyspa kukurydzy" / "Simindis Kundzuli" (2014)
Ogarnięte niekończącą się wojną pogranicze gruzińsko-abchaskie i odwieczna walka człowieka z naturą. Krajobrazy i zdjęcia wystarczają, twórcy mogliby całkowicie zrezygnować ze słów, które w tych okolicznościach przyrody brzmią wyjątkowo obco.
"Biały Bóg" / "Fehér isten" (2014)
Nadrobiłam zaległości i zachwyciłam się filmem Węgra Kornela Mundruczo, który nie jest pewny, czy wszystkie psy idą do nieba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz