Brandon to dobry chłopak. Grzecznie się przywita, otworzy drzwi kobiecie z wózkiem. Niestety zmaga się z okropną klątwą - niepohamowanym apetytem seksualnym, zmierzającym ku perwersji i autodestrukcji. I choć próbuje walczyć ze swoim fatum, nie widać żadnych efektów jego zmagań.
Ale widać za to wszystko inne. Powtarzam. WSZYSTKO.
Ciekawa zabudowa kadrów, artystyczny posmak i dystans do opowiadanej historii. Miejscami, wydaje się że film nie posiada żadnej konkretnej struktury, a nawet fabuły. Wątki rozbiegają się i nie tworzą spójnej całości. Wielką pustkę ziejącą pomiędzy nimi próbują zapełnić świetny Michael Fassbender, śpiewająca i urocza Carey Mulligan oraz śmiałe sceny erotyczne. Ale podobnie jak w przypadku Brandona, nie odnoszą sukcesu.
Oczekiwałam czegoś więcej. A teraz tylko się wstydzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz