Życie w raju na ziemi nie jest gwarancją szczęścia. W „Spadkobiercach” nie należy szukać beztroskich złotowłosych surferów czy obrazu życia jako wiecznych wakacji. Gdyby nie palmy i kwieciste koszule George’a Clooneya, nic nie wskazywałoby, że film rozgrywa się w najbardziej tropikalnym stanie USA. Historia jest uniwersalna, a trudne decyzje przychodzi nam podejmować niezależnie od stopnia opalenizny.
George Clooney jako zagubiony, lekko groteskowy, ale w gruncie rzeczy staromodnie szlachetny i zaradny ojciec, kilka scen – perełek, hawajska (i niezwykle subtelna) muzyka i świetne role drugoplanowe.
Koniecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz