Recenzja z cyklu: "lepiej późno niż wcale".
Mam z tym filmem spory problem. Lansowany jest jako "najlepszy polski film 2011 roku", został nagrodzony w Gdyni i na Warszawskim Festiwalu Filmowym. A za razem jest niezwykle konwencjonalny formalnie, wręcz szkolny, ma bardzo słabe dialogi i traktuje widza jak ćwierćinteligenta, który nie ma żadnych umiejętności w odczytywaniu dzieła filmowego. Bzdura! Polscy widzowie są naprawdę wyrobieni. Luki, kompozycje otwarte i niedopowiedzenia prowokują nas do rozmowy i rozmyślań, nie czujemy się przy nich zawstydzeni i zagubieni!
Tematyka filmu daje pole do popisu. Niestety, twórcy nie wykorzystują tego potencjału. Dwóch braci, ich ciągła rywalizacja, problemy prowincjonalnych biznesmenów i niezwykle ciekawe pytanie: czy od ludzi można wymagać bohaterstwa?
Po filmie zostaje nam w pamięci dokładnie jedna scena (której z oczywistych względów nie opiszę) i bardzo dobra rola Więckiewicza. Ale na Boga, czy w Polsce nie mamy innych aktorów?
[W recenzji pozwoliłam sobie wykorzystać wnioski z dyskusji z Moniką Bysiną, którą z tego miejsca pozdrawiam :) ]
są jeszcze karolak i kot hehe
OdpowiedzUsuń