Powiernika królowej miałam okazję zobaczyć przedpremierowo w Kinie Pod Baranami, z którym, jak pewnie w większości wiecie, bywam związana zawodowo. Kiedyś polecałam przedpremierowe pokazy w Agrafce, więc teraz dla równowagi zrobię to samo z Kinem Pod Baranami, którego repertuar jest atrakcyjny, niezależnie od tego ile kart Cinema City Unlimited posiadacie. Zaglądnijcie czasami na stronę tego niezwykłego kina w samym sercu Krakowa i zwróćcie uwagę na wyjątkowo liczne pokazy przedpremierowe.
Biorąc pod uwagę temat, Powiernik królowej to powtórka z rozrywki. Najnowszy film Stephen Frearsa pod wieloma względami przypomina wcześniejszą o dwadzieścia lat produkcję Jej wysokość Pani Brown, wyreżyserowaną przez Johna Maddena (Zakochany Szekspir, Hotel Marigold), ze znakomitymi rolami Judi Dench, Billy'ego Connolly'ego i przewijającego się na drugim planie młodziutkiego Gerarda Butlera. Film Maddena obserwował niewyobrażalny żal i smutek, jaki zapanował na królewskim dworze po śmierci ukochanego męża królowej Wiktorii, księcia Alberta. Mimo upływających lat, pogrążona w żałobie władczyni unikała publicznych wystąpień i spędzała czas otoczona jedynie najbliższą rodziną. Milczenie i rozpacz zaczęły ustępować dopiero po pojawieniu się na dworze szkockiego koniuszego, pana Browna, bezpośredniego i ujmującego służącego, który bez większych oporów zwracał się do królowej per "kobieto" i za najlepsze lekarstwo na smutek uważał konne przejażdżki. Ta nietypowa terapia przypadła do gustu Wiktorii, podobnie jak sam Brown, którego mianowała swoim osobistym służącym i z którym spędzała każdą wolną chwilę. Połączyła ich wielka przyjaźń, a być może nawet miłość, którą zdaje się potwierdzać życzenie królowej by pochowano ją z jego fotografią i kosmykiem jego włosów w ręku.
Jak sugeruje Powiernik królowej, gdyby królowa Wiktoria (w tej roli ponownie Judi Dench) była młodsza, z Abdulem (Ali Fazal) także połączyłoby ją coś więcej niż tylko przyjaźń. Przez dwadzieścia lat "Pani Brown" się postarzała, przytyła i zobojętniała. Nie bawią ją rozbuchane przyjęcia wydawane na jej cześć ani kolejne dary wręczane przez wdzięcznych podwładnych. Wszystko zmienia się, kiedy podczas jednej z rutynowych ceremonii, przystojny Indus, pochylony w pokornym ukłonie, nawiązuje z nią kontakt wzrokowy. Zamiast oburzenia, ten zabroniony przez tradycję i dworski ceremoniał czyn wzbudza w królowej ciekawość, którą zaspokaja mianując śniadego Abdula swoim osobistym lokajem.
Choć podobne tematycznie, oba filmy zdecydowanie różnią się od siebie. Jej wysokość Pani Brown to bardzo klasyczna opowieść, zachowawcza, oszczędna i pełna elips czasowych. Rzekomy romans obserwujemy tu za pośrednictwem drobnych gestów, spojrzeń, a pełną poświęcenia służbę Browna widzimy przede wszystkim z dolnych pięter królewskiej posiadłości przeznaczonych dla służby. Podobnej powściągliwości nie ma w Powierniku królowej. Otyła i leniwa królowa w początkowej części filmu jest przede wszystkim pretekstem do żartów, podobnie jak para Indusów, przybywająca do Anglii by wręczyć władczyni legendarny Mohur (pamiątkową monetę tradycyjnie posiadaną przez indyjskich władców). Abdul i jego towarzysz Mohammad (Adeel Akhtar) tworzą klasyczny komediowy duet, a oprócz fizycznych różnic, dzieli ich także podejście do kolonialnej rzeczywistości. O ile tytułowy bohater przyjmuje ją za naturalny stan rzeczy, a królową Wiktorię uważa po prostu za kolejnego indyjskiego władcę, któremu należy się szacunek, jego towarzysz jest radykalnym antykolonialistą, pragnącym zobaczyć swojego zaborcę w nieszczęściu i ruinie.
Mimo to nie łudźcie się: Powiernik królowej oprócz postaci Mohammeda nie zawiera właściwie krytyki kolonialnych rządów Wielkiej Brytanii. Jest przede wszystkim komedią, początkowo lekką i sprawie zrealizowaną, choć później nieubłaganie staczającą się ku naiwnemu sentymentalizmowi. Tradycyjny, czarny brytyjski humor został w filmie Fearsa rozbity mało wyszukanymi żartami z wypiętych pośladków, ale mimo to nadal bawił mnie bardziej niż opiewany jako znakomita komedia Bodyguard Zawodowiec. Choć Powiernik królowej nie dorównuje Królowej, najlepszemu filmowi Fearsa o angielskiej monarchii, to plasuje się "oczko wyżej" od jego pozostałych tytułów, takich jak Tajemnica Filomeny, Strategia mistrza czy Boska Florence. Powiernik królowej to przyzwoite urozmaicenie oczekiwania na prawdziwą perłę w koronie: drugi sezon serialu The Crown (premiera 8 grudnia!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz