sobota, 2 maja 2020

Recenzja serialu "Jeszcze nigdy" / "Never Have I Ever" (Netflix)


Serial Never Have I Ever (a.k.a. Jeszcze nigdy) od samego początku prezentuje widzowi obszerny katalog mniejszości, które zostały ujęte w jego fabularne ramy. Strategia znana już z poprzednich produkcji Netflixa, została tutaj posunięta znacznie dalej, niemal całkowicie wykluczając „typowych białych bohaterów” przez dekady stanowiących postawę amerykańskich teen-movies. Można się zastanawiać nad motywacjami medialnego giganta: czy rzeczywiście chodzi tu o światłą i godną pochwały misję reprezentowania na ekranie dotychczas pomijanych, czy może raczej decydującym czynnikiem są badania marketingowe i obowiązujące trendy?


W każdym razie, opisany powyżej problem tylko początkowo odciąga uwagę od serialu stworzonego przez Mindy Kaling i Lang FisherNever Have I Ever szybko wciąga widza w swój zdywersyfikowany świat kalifornijskich nastolatków, zajętych emocjami, pierwszymi miłościami i imprezami – a zdecydowanie nie nauką.



Główną bohaterką serialu jest pochodząca z Indii Devi, której rodzice przybyli do Stanów w poszukiwaniu amerykańskiego snu (a sądząc po trybie życia i kupionym domu – chyba udało im się go osiągnąć). Nie zapominali przy tym o swoich korzeniach, stanowiących już wyraźny balast dla Devi, która traktuje je jako rodzaj zła koniecznego. Żyjąca na skrzyżowaniu kultur nastolatka z wyraźnym trudem wchodzi w rolę „dobrej indyjskiej dziewczyny”, od czego nieustannie odciąga ją szalony rytm życia amerykańskich licealistów.


Mimo początkowego zażenowania (przyznaję, miałam problem z przebrnięciem pierwszego odcinka), serial ogląda się dobrze. Spora w tym zasługa debiutantki Maitreyi Ramakrishnan z powodzeniem wcielającej się w postać Devi – upierdliwej, miotanej hormonami i niedawną tragedią dziewczyny, starającej się wypierać traumę poprzez pogrążenie się w wirze licealnych miłości i konfliktów. Dzielnie towarzyszą jej liczni bohaterowie drugoplanowi, wśród których prym wiedzie prymus Ben (Jaren Lewison), zafascynowana robotyką Fabiola (Lee Rodriguez) oraz kochająca teatr Eleanor (Ramona Young). Szczególnie przewrotną postacią jest nauczyciel Pan Shapiro (Adam Shapiro), którego pozorna nowoczesność i świadomość aktualnych trendów staje się jednym z najciekawszych comic relief serialu. Pamiętajmy o tym wszyscy: w pewnym wieku mówienie młodzieżowym językiem wcale nie ułatwia zdobycia sympatii nastoletnich słuchaczy. True story.

 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz