Na pohybel walentynkom udałyśmy się z koleżanką na film, który z miłością ma tyle wspólnego, że ma ją w tytule. Szwedzka teoria miłości to bowiem przede wszystkim dokument o samotności, źle rozumianym indywidualizmie i wizji przyszłości rodem z Black Mirror, która być może już się ziszcza.
Erik Gandini, reżyser wspomnianego filmu, już w znakomitej Wideokracji (nie mylić z Idiokracją, choć podobieństwo tytułów nie jest chyba przypadkowe) przekonywał, że współczesność staje się powoli swoją własną karykaturą. W Wideokracji kwestią kluczową była włoska telewizja, w wyjątkowo niepokojący sposób kształtująca zbiorową wyobraźnię mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Pełne pięknych, półnagich modelek programy ukazują niemożliwy do zrealizowania w zwykłym życiu wzorzec młodości i sukcesu. I choć Szwedzka teoria miłości też w gruncie rzeczy dotyczy "zgniłego Zachodu", to sprawa jest tu nieco bardziej skomplikowana.
Szwedzkie społeczeństwo żyje w dostatku, bezpieczeństwie, ma zapewnioną opiekę zdrowotną na wysokim poziomie. Czuje się "zaopiekowane", a tym samym zwolnione z obowiązku opieki nad sobą nawzajem. I nie chodzi tu bynajmniej o zanik więzi sąsiedzkich (obserwowany coraz częściej także i u nas), ale o sprawy znacznie poważniejsze: młodzi nie opiekują się starszymi krewnymi, ludzie umierają w samotności, a kobiety od stałych związków wolą korzystanie z banków nasienia.
Szwedzka teoria miłości pokazuje najbardziej niepokojące aspekty alienacji współczesnego człowieka na czele z przerażająco praktycznym urzędem ds. zgonów osób samotnych. Materialny dostatek nie równa się szczęściu i zadowoleniu, lecz wręcz przeciwnie, oznacza nudę i zastój. Twórcy filmu lekarstwa na ten emocjonalny marazm szukają w krajach biednych, gdzie codzienność jest nieustanną walką. Dokładne tych, z których ludzie przyjeżdżają do Szwecji w poszukiwaniu nowego życia. Jak bowiem przekonuje pojawiający się w filmie w roli autorytetu polski socjolog Zygmunt Bauman*: "Szczęście to życie wolne od trosk, ale szczęśliwe życie oznacza nieustanne zmaganie się problemami i walkę z przeciwnościami".
Szwedzka teoria miłości to wręcz pop-dokument: zapomnijcie o fragmentach czarno-białych kronik przetykanych wypowiedziami gadających głów na tle symboli wiedzy i władzy. Film Gandiniego jest popkulturowy, energiczny i podporządkowany wyraźnej tezie. Tą propagandową mieszankę łyka się jednak bezboleśnie, a jedynym skutkiem ubocznym jest wyraźne poczucie niepokoju, że coś z tym naszym światem jest nie tak.
*Niestety Zygmunt Bauman zmarł 2 stycznia tego roku. Piękny materiał na jego temat przygotowała stacja Al Jazeera: https://www.youtube.com/watch?v=Hf2J8BfRaTw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz