sobota, 7 marca 2015

"Body/Ciało"

Szumowska nareszcie zrezygnowała z typowego dla siebie gonienia za sensacją i kontrowersją. W swoim najnowszym filmie, "Body/Ciało", mówi własnym, lekko ironicznym i sarkastycznym głosem. I choć również i tym razem, nawiązuje do głośnych spraw z ostatnich lat - np. zabójstwa malarza Zdzisława Beksińskiego, to te historie włączone są do ogólnej opowieści o Polsce i polskości, którą Szumowska potrafi spuentować nawet w jednym zdaniu. Kiedy zmęczony Janusz Gajos pali papierosy na klatce schodowej, a sąsiad zza uchylonych drzwi upomina go miękkim głosem "Nie palimy w budynku", to wiemy, że jesteśmy w naszej ojczyźnie. Kraju bloków, klatek schodowych i na wpół wyschniętych paprotek.


Głównym bohaterem "Body/Ciało" jest prokurator (Janusz Gajos), nie mogący uporać się ze śmiercią żony i problemami zdrowotnymi córki - anorektyczki (Justyna Suwała). Chęć pomocy wyraża pracująca w szpitalu terapeutka (Maja Ostaszewska), prywatnie bezdzietna stara panna, która w czasie wolnym od pracy kontaktuje się z duchami zmarłych. Sceptycznemu prokuratorowi niełatwo będzie przekonać się do dziwnym metod kobiety, jednak gdy w jego domu zaczynają dziać się rzeczy rodem z tanich horrorów (kapiący kran, mrugające światło, trzaskające okna), skołowany mężczyzna zwraca się do niej z prośbą o pomoc.



W nowym filmie Szumowskiej ciała są wszędzie - zmasakrowane, oddzielone, stłamszone. Ciało sprawia problem, ale bez niego jest równie ciężko - wiedzą o tym udręczone dusze zmarłych desperacko poszukujące możliwości kontaktu z bliskimi. Całość filmu zanurzona jest w szarościach i bieli, puste ściany szpitala podkreślają wychudzone ciała anorektyczek na terapii, oddzielają je od rzeczywistości i tworzą z nich byty zawieszone pomiędzy życiem i śmiercią. Nikt tu nie żyje pełnią życia, każdego przygina do ziemi jego codzienna egzystencja. Mimo to, wiele scen wywołuje uśmiech na twarzach, a absurdalny humor, przypominający ten znany z "Małego Quinquina" Bruno Dumonta, zadziwiająco dobrze pasuje do tej pełnej niejednoznaczności opowieści.


"Body/Ciało" to film na światowym poziomie, nic więc dziwnego, że został doceniony na festiwalu w Berlinie (Srebrny Niedźwiedź dla reżyserki). Wreszcie jakieś ciało, którego nie musimy się wstydzić.

1 komentarz:

  1. Mi również się podobał, szczególnie zakończenie, które sprawia, że z kina wychodzimy z uśmiechem na ustach ;)

    OdpowiedzUsuń