Rok za rokiem to sześcioodcinkowa opowieść o przeciętnej
brytyjskiej rodzinie, z perspektywy której obserwujemy 15 lat przemian w
Europie i na świecie. Serial startuje w 2019 roku, kiedy to na scenie
politycznej pierwsze kroki stawia kontrowersyjna populistka Vivienne
Rook (Emma Thompson). Jej drogę na szczyt rodzina Lyonsów obserwuje
za pośrednictwem wieców, telewizyjnych raportów i wystąpień w social mediach –
podobnie z resztą jak wiele innych przemian w swojej społeczno-politycznej
rzeczywistości.
Eufemistycznie mówiąc, nie idą one w dobrą stronę. Wolność jest
stopniowo ograniczana, do głosu dochodzą skrajnie konserwatywne, ksenofobiczne
środowiska, a rozwijająca się technologia służy coraz większej inwigilacji i
zniewoleniu. Rok za rokiem działa jednak niezwykle subtelnie i znakomicie oddaje na ekranie sposób, w jaki zwykli ludzie doświadczają politycznych przemian. Początkowo je ignorują, uznając za część odwiecznego medialnego szumu, lecz z czasem na własnej skórze doświadczają ich konsekwencji.
Należy zaznaczyć, że Rok
za rokiem nie idzie w swoim czarnowidztwie śladami Czarnego lustra , a technologia ma tu zupełnie inną funkcję. Nigdy nie urasta do rangi głównego tematu, lecz jest raczej wypadkową ogółu zmian, elementem
przedstawionej rzeczywistości, który nie zmienia diametralnie tego, jak wyglądają
brytyjskie ulice czy domowe pomieszczenia. Latające
samochody, teleporty i ruchome chodniki pozostają fantazją zarezerwowaną
dla science-fiction.
Nie chcę zdradzić za dużo – siłą Rok za rokiem jest to,
jak wielkie konsekwencje mogą mieć pozornie nic nie znaczące, odległe od nas
wydarzenia, decyzje polityków czy nowe, napisane skomplikowanym językiem
prawniczym ustawy. Jak dalece o naszym życiu decydują sprawy, które dla świętego
spokoju ignorujemy. Rok za rokiem, powstałe w pełnej niepewności epoce
przedłużającego się Brexitu i rosnących w siłę europejskich populizmów, snuje
przerażającą wizję naszej przyszłości, która straszy nie tylko w Halloween.
U mnie 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz