sobota, 6 kwietnia 2013

Filmowe kurioza: "Tere Bin Laden" (2010)

Coraz częściej oglądam filmy, z którymi nie potrafię sobie poradzić - są złe technicznie, kiczowate, a historie które opowiadają są skrajnie absurdalne i odrealnione. Mimo to mnie fascynują i chcę o nich opowiadać. Będę to czynić w ramach nowego cyklu, który uruchamiam (bo mogę :P)  zaraz obok "Perełek z lamusa" - "Filmowe kurioza".

Zapraszam do wpisywania w komentarzach WASZYCH typów najbardziej kuriozalnych filmów, z jakimi zdarzyło wam się mieć do czynienia!
A na początek - zapraszam na orientalne danie w stylu indyjskim z odrobiną keczupu - "Tere Bin Laden".



Zacznijmy od fabuły. Młody Pakistańczyk, zafascynowany kulturą amerykańską jest pierwszym pasażerem tej narodowości, który został wpuszczony do USA drogą lotniczą po wydarzeniach z 11 września. Na pokładzie samolotu, młodzieniec ćwiczy poprawną angielską wymowę powtarzając przeczytane w gazecie słówka - "bomb", "terrorist", czym wzbudza ciekawość innych pasażerów. Jednakże kiedy podchodzi do stewardessy podając upuszczony przez nią nóż, zostaje uznany za prawdziwego terrorystę i zaraz po przylocie do Nowego Jorku - deportowany z powrotem do Pakistanu.
Od tej pory jego jedynym marzeniem będzie powrót na amerykańską ziemię. Aby zdobyć pieniądze na fałszywy paszport i wizę, angażuje lokalnego hodowcę kurczaków do wcielenia się w rolę Osamy Bin Ladena, a następnie sprzedaje kasetę z nagraniem jego przemówienia, ściągając na siebie uwagę, bliżej nieokreślonych amerykańskich służb specjalnych.
I wierzcie mi, to dopiero początek kłopotów.

Całość jest farsą, zrealizowaną w iście bollywoodzkim stylu (choć ze znikomą ilością piosenek), ośmieszającą nie tylko samych Pakistańczyków ale przede wszystkim Amerykanów. W lekkiej i kiczowatej formie "Tere Bin Laden" zwraca uwagę na rasowe stereotypy, bezpodstawne ograniczenia wolności ludzi o arabskim wyglądzie, a także bezsens konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Główny problem z bollywoodzkimi filmami polega na rozpatrywaniu ich w kategorii kiczu, co dla nas Europejczyków, wydaje się zupełnie zrozumiałym zabiegiem. Jednakże jak zgodnie twierdzą badacze, kicz to pojęcie nieznane Hindusom, a filmy Bollywoodzkie są przedłużeniem ich bogatej tradycji i próbą pogodzenia własnych ideałów z agresywnymi zachodnimi wzorcami.

A w głównej roli: Ali Zafar, który w 2012 w rankingu  "Sexiest Asian Man" zajął drugie miejsce, wyprzedzając dotychczasowego faworyta - Shahrukh Khana. [Na pierwszym miejscu: Hrithik Roshan].

Ali Zafar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz