czwartek, 28 maja 2015

"Pitch Perfect 2"

Podczas specjalnej gali zorganizowanej z okazji urodzin prezydenta Obamy, pęka kostium jednej z członkiń zespołu chóralnego Barden Bellas - Fat Amy, która pokazuje się w pełnej krasie zgromadzonej na sali widowni. Wybucha ogólnonarodowy skandal, a cały naród mówi o obnażonym kroczu głównej bohaterki, choć producenci telewizyjni sprawnie "wypikują" wulgarne słowo... wagina.


Pitch Perfect 2, podobnie jak pierwsza część film, zaczyna się od mocnego uderzenia, zniechęcającego do oglądania dalszych losów utalentowanych studentek. A szkoda, bo film oprócz zatrważającej sceny inicjalnej, ma wiele do zaoferowania. Porusza znane nam problemy wchodzenia w dorosłość (koniec studiów!), a także braku akceptacji samego siebie, robi to jednak  inteligentnie i ciepło, przy wtórze wpadającej w ucho ścieżki dźwiękowej składającej się w znacznej mierze z coverów popularnych hitów.


Film oferuje również ogromną ilość autentycznie śmiesznych żartów z narodowych stereotypów. Niemiecki zespół wokalny przypomina szwajcarski zegarek w stylu Rammsteina z dodatkiem neonazizmu i BDSM, emigrantka z Ameryki Północnej opowiada o handlu ludźmi i deportacji, gruba Australijka nie ma problemów z adaptacją do amerykańskich warunków z racji swojej tuszy, a nieśmiała Japonka zdradza skłonności socjopatyczne.


Silną stroną sequelu są właśnie wyraziste postacie, choć niestety zachwycająca w poprzedniej części Anna Kendricks nie miała tym razem okazji zabłysnąć. Musiała ustąpić, skądinąd również niezłej, Hailee Steinfeld, dawno nie widzianej na ekranie gwieździe Prawdziwego męstwa.


Pitch Perfect 2 gwarantuje rozrywkę na przyzwoitym poziomie, nie ustępującą w niczym części pierwszej i przebijającą znaczną większość współczesnych filmów dla nastolatków. Z chęcią kupiłabym bilet na występ Barden Bellas i kolejne (ewentualne) części Pitch Perfect. Jednak nie ufajcie mi zbytnio, bo w końcu mówi wam to osoba, która przypuszczalnie wybierze się do kina na Magic Mike XXL.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz