piątek, 7 lutego 2014

"Sierpień w hrabstwie Osage" / "August: Osage County"

"Sierpień w hrabstwie Osage" to zdecydowanie największa niespodzianka tego sezonu oscarowego. Zwiastun zapowiada nudną opowieść o rodzinnych problemach, rozgrywającą się gdzieś na rubieżach amerykańskiego kolosa. Bohaterowie, jak zwykle bezbarwni, nudni i sztuczni tworzą fabułę rodem z twórczości Danielle Steel. 

Nic bardziej mylnego. "Sierpień w hrabstwie Osage" to balansująca na granicy autoparodii wizja dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje ukryć swoje problemy i tajemnice za zasłoniętymi żaluzjami zrujnowanego domu. Twórcy filmu nie próbują obrzucić widza grubą warstwą brudu, dlatego całość, choć mroczna, podana jest w iście satyryczno-komediowym sosie, co czyni tą potrawę zaskakująco lekkostrawną. 


Violet (Meryl Streep), kobieta zaborcza i apodyktyczna, przeżywa zniknięcie swojego męża. Jej lekomański nałóg oraz trudny charakter wzmagają się wraz z wiadomością o samobójczej śmierci mężczyzny. Na pogrzeb męża bohaterki zjeżdża się cała rodzina, co staje się pretekstem dla szeregu tragikomicznych sytuacji.

Meryl Streep zdaje się testować granice wytrzymałości swojej roli oraz filmowego aktorstwa. Na jak wiele pozwoli jej medium i widownia? Ta świetna aktorka stara się odpowiedzieć na to pytanie poprzez sięganie po coraz to bardziej fizyczne i ekspresyjne środki wyrazu. Ostatecznie osiąga podobieństwo z rozdzierającą sceną z "Tramwaju zwanego pożądaniem" - esencją stylu Actors Studio. Jej rozpaczliwe nawoływania w pustym domu przypominają do złudzenia okrzyki "Stella!" wydawane przez Marlona Brando. Oscarowa nominacja oraz pozytywne opinie z projekcji dowodzą, że Meryl w filmach może pozwolić sobie na bardzo wiele. 


Aktorka znajduje w tym eksperymencie sprawnego sekundanta. Julia Roberts, niegdyś królowa komedii romantycznych i słynna "Uciekająca panna młoda", w swojej aktorskiej kreacji tworzy niezamierzoną kopię postaci Violet. Jej Barbara jest agresywna, nieprzewidywalna i choć stara się kierować zdrowym rozsądkiem, ostatecznie przegrywa i staje po stronie domowego szaleństwa. Roberts skutecznie przezwyciężyła klątwę ciążącą na aktorkach w rodzaju Meg Ryan, pogodziła się z upływem czasu i znalazła niszę, która zdaje się być dla niej odpowiednia. 

Zobaczyć "Sierpień w hrabstwie Osage" zdecydowanie można, choć to filmowe dziwadło o wyraźnie teatralnej nucie i jednoznacznych pierwszych skrzypcach. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz