sobota, 7 września 2013

"Blue Jasmine"

Wydawać by się mogło, że dominującym tematem współczesnych filmów jest konsumpcja i posiadanie dóbr. Z pewnością jest to zjawisko uzasadnione, każdy z nas chyba widział słynne klipy na Youtube z otwarcia sklepu czy wielkiej wyprzedaży. Ludzie zapominają o swojej godności czy indywidualności i włączają się w ocean bezmyślnych pożeraczy niepotrzebnych produktów. 

Woody Allen raczej stroni od tematów współczesnych. Nie próbuje tropić afer, zgłębiać tajników nastoletnich umysłów. Jego świat jest uniwersalny i bardzo neurotyczny. Konsumpcja w jego filmach jest raczej symbolem, ponadczasowym pragnieniem lepszego życia i posiadania więcej niż inni.

Choć może zdawać się to zaburzeniem struktury, należy w tym miejscu rozwiać pewien dominujący mit - filmy Woody'ego Allena NIE MUSZĄ być śmieszne. 



Jego twórczość oscyluje pomiędzy dwoma biegunami - biegunem komedii, nazwijmy ją roboczo imieniem poważanych przez reżysera Braci Marx oraz biegunem tragedii - naznaczonym osobistym piętnem Ingmara Bergmana. W filmie "Melinda & Melinda" Allen pokazał, że każda historia może być rozpatrywana jako tragedia lub komedia. To od twórcy (względnie opowiadacza, lub jak wolą filmoznawcy - wielkiego demonstratora obrazów) zależy który aspekt historii będzie w danym filmie dominował. 


"Blue Jasmine" to film smutny. Owszem, gwarantuje on okazjonalne chichoty czy drobne uśmieszki, jednakże po wyjściu z kina mamy świadomość, że widzieliśmy bardzo przygnębiającą historię. 

Bohaterką filmu jest spełniona kobieta, która odnalazła szczęście w ramionach bogatego męża. Niestety, idylla nie trwa wiecznie, ukochany okazuje się być oszustem a pieniądze stają się jedynie wspomnieniem. Jasmine musi zamieszkać u swojej siostry, co powoduje u niej poczucie klęski i paranoiczną depresję wzmacnianą niekiedy rosyjską wódką. 



Ekran w "Blue Jasmine" należy do Cate Blanchett. O ile w "Zakochanych w Rzymie" cały spektakl młodym aktorom ukradł Alec Baldwin, o tyle tym razem pojawia się i znika niemal niezauważalnie. To na Blanchett ma się skupiać nasza uwaga, to ona jest gwiazdą i to ona, za wszelką cenę, rozpaczliwie będzie próbowała ściągnąć na siebie naszą spojrzenie. Skojarzenia? Postać Jasmine porównywana jest często do Blanche DuBois ze "A Streetcar Named Desire" ("Tramwaj zwany pożądaniem"). 



Moim skromnym zdaniem "Blue Jasmine" wart jest waszej uwagi, nawet jeśli nie jesteście wielkimi fanami Woody'ego Allena. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz