poniedziałek, 11 marca 2013

"Hitchcock"

Zamiast poznawać rubieże Szkoły Polskiej zajmuję się bezmyślnym wydmuszkami prezentowanymi na ekranach polskich kin. Ale cóż zrobić, skoro zapewniają mi one tak dobrą rozrywkę?

"Hitchock" opowiada o kulisach powstawania legendarnej "Psychozy" i małżeństwie reżysera z Almą Reville, której twórcy filmu przypisują sporą ilość zasług. To utwór niespecjalnie odkrywczy i pozbawiony wielokrotnie wspominanego na ekranie suspensu. Ale za to z aktorską wirtuozerią Anthony'ego Hopkinsa, piękną Scarlett Johannson w roli Janet Leigh i autentycznymi ciekawostkami z planu.



Jeśli chcecie, potraktujcie to jako SPOILER, ale nietrudno się domyśleć, że "Psychoza" odnosi ostateczny sukces artystyczny i kasowy pomimo wszelkich trudności. W "Hitchcocku" nie chodzi o przewidywalną fabułę, a raczej o portret geniusza, z którym, być może, współpracuje się łatwiej niż z Orsonem Wellesem, ale który miał zadatki na morderczego szaleńca. Dzięki Bogu, że wziął się za reżyserię filmową, zamiast za ukrywanie zwłok w piwnicy. 

Hitch (czyli "Hitchcock without cock")
Zdecydowanie można, bo to solidne kino.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz