poniedziałek, 7 sierpnia 2017

"Dunkierka" / "Dunkirk"

Reżyser Dunkierki, Christopher Nolan, skutecznie przekonuje, że wojna nie ma sensu i jest w istocie skazanym na klęskę zmaganiem z przypadkowością. Utknięci na francuskiej plaży brytyjscy żołnierze, otoczeni zewsząd przez siły wroga, nie walczą z odczłowieczonymi potworami, lecz przede wszystkim z pozbawionym twarzy fatum, wspieranym przez niezmienny i obojętny żywioł.  


Przebieg gigantycznej drugowojennej klęski, będącej zarazem jedną z największych operacji logistycznych w dziejach, oglądamy z kilku perspektyw, o czym informują nas napisami twórcy filmu. Porządkują opowieść, równocześnie sygnalizując różne plany czasowe i wzajemne relacje między wydarzeniami. Tego typu struktura rozbija deklarowaną przez Nolana chęć stworzenia całkowicie immersyjnej, wirtualnej rzeczywistości i stanowi znaczące utrudnienie odbioru. To jednak nie wada, lecz bardzo przydatna furtka zostawiona widzowi: daje możliwość odpoczynku i wyjścia poza opowiadają historię. Dunkierka trwa jedynie 106 minut, co jest miernym i zaskakująco słabym wynikiem jak na film wojenny czy wysokobudżetową produkcję w ogóle. Jednak intensywność filmu i nieustanne napięcie nieznikające nawet w finale powoduje, że trudniej byłoby wytrzymać dłużej.


Brytyjscy żołnierze, pozbawieni właściwie cech indywidualnych (choć posiadający czasem znane twarze, np. Cilliana Murphy’ego czy Harry’ego Stylesa) utykają w przerażającym ciągu niefortunnych zdarzeń. Każde małe zwycięstwo jest tu równoważone przez klęskę, a jednym, czym można się wykazać na tym przedziwnym polu bitwy, jest wola przetrwania. Także widzów oblepia dominująca w filmie ciężka, przepełniona nerwowym milczeniem atmosfera oczekiwania, która szybko zostaje przerwana przez przerażająco głośne wybuchy i odgłosy strzałów. Pojawiającemu się zawieszeniu sprzyjają ograniczone do minimum dialogi – dla mnie wielka zaleta filmu, bo redukująca nadęte nolanowskie wyrokowanie o naturze rzeczywistości.



Dunkierka nie jest pozbawiona nadziei, tkwiącej przede wszystkim w zaangażowaniu cywilów wyruszających na swoich małych, turystycznych łódkach na ratunek uwięzionym żołnierzom. Niestety, także oni zbliżając się do francuskiego brzegu, stopniowo są wciągani w tragiczne w skutkach zbiegi okoliczności, choć przetykane małymi zwycięstwami. I to właśnie w tych fragmentach ujawnia się głęboko skrywana przez twórców fascynacja tradycyjnym kinem wojennym, które potrafili wzbogacić o niezwykłą, poruszającą formę i bardzo racjonalną wymowę. W silnie obecnym bezkrytycznym kulcie militaryzmu i uwikłanych ideologicznie symboli, Dunkierka to głos rozsądku, w który wsłuchać powinien się każdy marzący o zbrojnym konflikcie i uważający go za okazję do wykazania się bohaterstwem czy niezłomnością charakteru.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz