piątek, 4 września 2015

"We Are Your Friends"

Początek września to czas powrotów do szkoły i powakacyjnych spotkań z kolegami z klasy. Niestety ponieważ obowiązkowy tok mojej nauki już się zakończył,  nie dane mi było uczestniczyć w tym corocznym rytuale białych bluzek i czarnych spódnic. Wzięłam za to udział w innym zwyczaju, którego jestem współautorką, a który zdecydowanie wpisuje się w zbiór guilty pleasures. Bo oto od kilku już lat, ja i znana niektórym Karolina ps. Rolka, oglądamy w kinie prawie każdy film, w którym pojawia się wybitny aktor młodego pokolenia o twarzy nieskalanej inteligencją - Zac Efron. Przyczyny tego zjawiska leżą poza granicami świadomości, dlatego nie warto ich dociekać.


Główny bohater filmu We Are Your Friends, Cole (Zac Efron), marzy o karierze DJ-a, jednak na razie musi zadowolić się rozkręcaniem imprez w jednym z podrzędnych klubów w Los Angeles. Robi to wraz z grupą kumpli - dandysowatym Ollie, agresywnym Masonem i niepozornym Wiewiórem. Gdy podczas jednego z wieczorów Cole spotyka na swojej drodze przebrzmiałą gwiazdę muzyki elektronicznej Jamesa (Wes Bentley) i jego partnerkę Sofie (Emily Ratajkowski), czuje, że jego życie wreszcie może się zmienić.


We Are Your Friends jest debiutem reżyserskim Maxa Josepha, dotychczas współpracującego ze stacją MTV. Twórca wydaje się nie być pewnym wybranej przez siebie estetyki rodem z ex-muzycznej stacji, dlatego miesza ją z już sprawdzonymi kliszami. Sekwencje instruktażowe rodem z filmów Wesa Andersona mieszają się tu z animacjami w stylu Żółtej łodzi podwodnej i teledyskowymi relacjami z festiwali muzycznych. W tym gąszczu wizualnych sampli gubi się najważniejszy element filmu - muzyka. Basy w We Are Your Friends nie łamią żeber lecz hipstersko łaskoczą i wyciskają zły.


Niestety, film nie składa się jedynie z eklektycznej (i całkiem niezłej) warstwy wizualnej. Jest jeszcze fabuła, tak wątła i umowna, że właściwie niezauważalna. Bohaterowie patrzą na siebie z niedowierzaniem i bez przekonania wypowiadają kolejne bezsensowne kwestie, czekając aż ich udrękę skróci kolejna efektowna sekwencja imprezy. I choć film porusza interesujące, ekonomiczno-społeczne kwestie (wykorzystywanie kryzysu na rynku nieruchomości przez nieuczciwych inwestorów, wszechobecne używki i nałogi) to robi to wyjątkowo niezdarnie, szybko tracąc zainteresowanie publiczności.



We Are Your Friends to film przypominający instagramowe zdjęcia. Niby ładne, przyprawione interesującym filtrem, ale właściwie nie wiadomo co przedstawiają.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz