niedziela, 4 grudnia 2011

"Wyścig z czasem"

Przyzwoita rozrywka na mało wymagającym poziomie. Już na samym początku otrzymujemy zapewnienie, że film nie będzie wglębiał się w naukową stronę przedstawionego problemu. Zakończyła się era dolara, euro i złotówki. Teraz jedyną obowiązującą walutą jest czas. I nie należy wnikać jak do tego doszło - jesteśmy zapewniani ustami Justina Timberlake'a, który, ku mojemu zdziwieniu, ostatnio częściej występuje w filmach niż teledyskach.
Minusem filmu są patetyczne dialogi o nieuchronności śmierci i niemożliwości uzyskania nieśmiertelności. Jednak nawet to jesteśmy w stanie przeżyć, żeby zobaczyć pełną gracji walkę z systemem w wykonaniu duetu Amanda Seyfield - Justin Timberlake. I chociaż nie mają finezji Bonny i Clyde'a, ich nieustanną bieganinę ogląda się przyjemnie. A kiedy dodamy do tego troche niewykorzystanego Cilliana Murphy'ego, serialowe gwiazdki - Vincent Kartheiser ("Mad Men"), Johnny Galecki ("Big Bang Theory") oraz idola nastolatek w zupełnie nowym emploi (Alex Pettyfer) otrzymamy idealny film na niedzielny wieczór.
Mimo trywialności "Wyścig z czasem" pomoże wam nabrać lekkiego dystansu do poniedziałkowego pośpiechu.
Bo czas to nie tylko pieniądz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz