piątek, 20 stycznia 2012

"Rzeź"

Chociaż Roman Polański w ostatnich latach był bohaterem jednej z najbardziej kontrowersyjnych afer, to i tak udało mu się stworzyć niezwykle zabawny i inteligentny film. Można na przemian umierać ze śmiechu i popadać w zadumę. Co tu dużo mówić: to znakomity film, odpowiedni zarówno dla koneserów, poszukujących w kinie czegoś więcej niż zlepka seksualno-fizjologicznego humoru, jak i dla tych, którzy lubią się w kinie po prostu dobrze bawić. 

Błyskotliwe dialogi jak u Woody'ego Allena (i podobny metraż - 79 min), sprawne poruszanie się kamery w ograniczonej przestrzeni, ciągłe zmiany sojuszy, punktów widzenia (a nawet stanów świadomości) i ciekawa myśl: jak bardzo ograniczają nas społeczne konwenanse.

Wszyscy 4 aktorzy dają wspaniały koncert swoich umiejętności. Mój osobisty faworyt? Oczywiście Christoph Waltz. Wystarczy jedno jego spojrzenie i już dzień staje się lepszy, a wiara w kinematografię powraca.

Słyszałam, że wobec filmu formułuje się jeden powtarzający się zarzut: jest zbyt teatralny. Nawet jeśli to prawda -  w żaden sposób nie przeszkadza to widzowi. Przypomnijmy sobie "Wątpliwość" - tam teatralność było widać jak na dłoni, a film i tak wzbudzał niesamowite emocje i robił wrażenie. 

Warto. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz